… a tu przeczytacie kilka ciepłych słów na jego temat. Autorem recenzji jest pan Andrzej Krusiewicz, który w sposób mistrzowski poprowadził koncert i swym głosem zaczarował publiczność na równi z naszymi solistkami.
Uśmiechnięte oczy. W niektórych nutka zadumy. W innych – tych młodszych – blask ekscytującego odkrycia. W poniedziałek 24 października o godz. 19.00, w Sali Balowej Pałacu Tyszkiewiczów-Potockich przy Krakowskim Przedmieściu odbył się koncert inspirowany wspomnieniem wielkiej patriotki, legendarnej tancerki, aktorki, autorki wierszy i tekstów piosenek, artystki estrady i sceny kabaretowej, wreszcie malarki; wspomnieniem najelegantszej – według znawców przedwojennej Warszawy – kobiety tamtego czasu, wręcz zjawiska – Hanki Ordonówny.
Już sama reprezentacyjna sala, wypełniona po brzegi, swym historycznym wnętrzem przenosiła w inny czas. W słowie wiążącym, wzbogaconym wierszem Wiery Rudź dedykowanym wielkiej artystce, przypomniano pokrótce fakty z fascynującego, ale też pełnego dramatycznych wydarzeń, życia Hanki Ordonówny. Prawdziwy klimat kabaretów międzywojennej Warszawy przywołał występ Anny Marii Lewandowskiej w roli „Ordonki” i towarzyszącej jej przy fortepianie Karoliny Michońskiej-Onuszkiewicz. Urodziwe panie zaprezentowały dziewięć pieśni autorstwa wybitnych twórców przedwojennej stolicy. Niektóre refleksyjne, inne lekko frywolne. Zadumę wywoływały utwory przywołujące klimat nieistniejącego już żydowskiego pejzażu. Iskrę patriotyzmu roznieciły pieśni patriotyczne.
Ciekawa aranżacja i subtelne wykonanie nie dziwią. Wszak młode artystki stanowią rozpoznawalną wizytówkę Zespołu Pieśni i Tańca Uniwersytetu Warszawskiego „Warszawianka”. Anna Maria Lewandowska – studentka Wydziału Pedagogiki – jest mistrzynią Polski w tańcach narodowych, wypełnia trudne zadania wokalne w kreowaniu tanga, fascynuje „białym głosem” w pieśniach spiskich. Karolina Michońska-Onuszkiewicz – absolwentka AM im. F. Chopina w Warszawie – jest nie tylko wyśmienitą pianistką, ale również kreatywnym kompozytorem i aranżerem. Ich wrażliwość artystyczna pozwoliła nam przenieść się w czasy minione, odtworzyć atmosferę przedwojennego kabaretu. Swym wdziękiem, ciepłem, dyskretną interpretacją barwioną tam gdzie trzeba delikatną ironią, gdzie indziej nostalgiczną refleksją czy płomiennym patosem, przybliżyły postać „Ordonki”. Co wcale nie było zadaniem łatwym, bo przecież artystka, której był poświęcony wieczór, jawi się jako osobowość niebanalna, odznaczająca się wielką muzykalnością, wyczuciem gestu i plastyki. (…)
Koncert spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem przez publiczność. Owacje na stojąco, bis i ten niecodzienny błysk w oku osób opuszczających salę świadczą o oczekiwaniach odbiorców wartościowej, finezyjnej sztuki odwołującej się do głębokiej wrażliwości. Świadczą też o wyczuciu organizatorów.
Andrzej Krusiewicz.